Pod koniec ubiegłego roku przegłosowana została w Sejmie nowelizacja ustawy oświatowej. Ustawa była wprowadzana szybko, bez koniecznych konsultacji społecznych. Jedną z podstawowych zmian w tej ustawie jest poszerzenie władzy kuratorów oświaty nad samorządami, szkołami, rodzicami i wreszcie dziećmi, które powinny być najważniejsze w systemie edukacji. Nowe przepisy odbierają samorządom możliwość decydowania o szkołach we własnym regionie, przyznając niemal absolutną kontrolę nad dziećmi kuratorom. Nowelizacja odbiera te kompetencje wybranym demokratycznie w lokalnych wyborach gminnym zarządcom i przekazuje je w ręce kuratorów, czyli biurokratów z nominacji ministerialnej. Ponieważ pominięto wiele głosów ze środowisk zajmujących się oświatą na co dzień, wspólnie z Posłem Jackiem Wilkiem, złożyliśmy interpelację, dzięki której chcemy dowiedzieć się m.in. czy istnieje szansa ponownej nowelizacji ustawy, bez szkodliwych zapisów. Pełna treść interpelacji znajduje się poniżej.
Odpowiedź ministerstwa będzie dostępna na stronie http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/interpelacja.xsp?typ=INT&nr=4728
Szanowna Pani Minister,
pod koniec ubiegłego roku przegłosowana została w Sejmie nowelizacja ustawy oświatowej. Ustawa była wprowadzana szybko, bez koniecznych konsultacji społecznych, co wytknął w swoim przemówieniu sejmowym poseł Andrzej Maciejewski. Jedną z podstawowych zmian w tej ustawie jest poszerzenie władzy kuratorów oświaty nad samorządami, szkołami, rodzicami i wreszcie dziećmi, które powinny być najważniejsze w systemie edukacji.
Nowe przepisy odbierają samorządom możliwość decydowania o szkołach we własnym regionie, przyznając niemal absolutną kontrolę nad dziećmi kuratorom. Dotychczas władze lokalne mogły zamknąć szkoły niespełniające wymagań miejscowej społeczności. Miały też prawo udzielić zezwolenia na prowadzenie szkoły publicznej osobom fizycznym lub prawnym, czyli np. stowarzyszeniom rodziców. Nowelizacja odbiera te kompetencje wybranym demokratycznie w lokalnych wyborach gminnym zarządcom i przekazuje je w ręce kuratorów, czyli biurokratów z nominacji ministerialnej. Kurator będzie miał prawo zablokować likwidację złych szkół oraz powstanie nowych, oddolnie zorganizowanych przez społeczeństwo. Kuratorzy będą wyłaniani w drodze konkursów, do których mogą zgłosić się wyłącznie nauczyciele z co najmniej siedmioletnim stażem. Jest oczywistością, że oświatowi urzędnicy będą bronić dotychczasowych kolegów po fachu, niezależnie od tego, jak oceniana jest ich praca przez miejscową ludność.
Odebranie możliwości decydowania o kształcie lokalnej polityki edukacyjnej i przekazanie jej niewybieranym w wyborach biurokratom z ministerialnej nominacji jest poważnym krokiem w kierunku centralizacji i zmniejszenia podmiotowości obywateli w naszym kraju. Zmiany zostały skrytykowane również przez samorządy. Przedstawicielka ZPP Monika Małowiecka zgłaszała swoje uwagi do pomysłu poszerzenia kompetencji kuratorów: „To brak zaufania do samorządu. Kurator nie powinien być stawiany w roli kreatora lokalnej polityki oświatowej”. Nie posłuchano tych zastrzeżeń. Również eksperci w dziedzinie edukacji zgłaszali swoje wątpliwości. Były małopolski kurator oświaty, Jerzy Lackowski pisał: „Pierwsze tygodnie pracy nowej minister edukacji Anny Zalewskiej pokazały, że jednym z istotnych elementów jej działań może stać się odwrócenie procesów decentralizacji zarządzania polską oświatą oraz ograniczenie obywatelskich inicjatyw edukacyjnych”.
Nie wzięto także pod uwagę wielu głosów ze środowisk zajmujących się oświatą na co dzień. Głosów, które systematycznie pojawiają się przy każdej dyskusji na temat kształtu systemu edukacji. Działacze NSZZ Solidarność, komentując badania OECD, podkreślali: „Wiele systemów edukacyjnych, które osiągają najlepsze wyniki, przeszły z biurokratyzacji typu „polecenie i kontrola” w kierunku systemu szkolnego, w którym ludzie z pierwszej linii posiadają większą kontrolę nad kierunkiem użycia materiałów, zaangażowaniem, w jaki sposób zorganizować i wykonywać pracę. Dają one znaczną swobodę dyrektorom szkół w zakresie ustalenia treści i programów nauczania, który to czynnik okazuje się być ściśle powiązany z wynikami szkoły w połączeniu z obszarem odpowiedzialności.”
W 2014 roku na Ogólnopolskim Festiwalu Szkoły z Klasą 2.0 przeprowadzono debatę na temat polskiej edukacji. Większość ekspertów była zgodna, że należy zwiększać, a nie zmniejszać autonomię rodziców, uczniów i nauczycieli oraz uniezależniać ich od władz. Ilona Tańska z Centrum Nauki Kopernik skarżyła się: „Szkoła zagarnęła zbyt wielkie pole, jest uzurpatorką, kosztuje za dużo wysiłku, skupia za duże oczekiwania. Szkoła jest w stanie przejściowym, wciąż używa starego modelu, w którym nauczyciele uczą uczniów w sztucznym świecie. Cały czas się uczę jak być przewodnikiem dla moich nauczycieli. Mówi się, że dyrektor ma wielką władzę. Nieprawda. Czuję niepokój, a nie władzę. Z każdej strony zabraniają mi czegoś: nadzór pedagogiczny, jednostki samorządu.” Rafał Lech Starowicz z Instytutu Badań Edukacyjnych wnioskował: „Czyje oczekiwania realizować? Najważniejsi są uczniowie, ale nauczyciele powinni sobie pomagać. Szkoła nie zniknie, ale zmieni się. Konieczna jest decentralizacja, z zaznaczeniem roli dyrektora jako lidera, wzmocnić jego/jej leadership. Trzeba uwolnić dyrektora, potem nauczyciela, na końcu ucznia. W takiej kolejności. Inaczej się nie da.”
W związku z tym uprzejmie proszę o odpowiedzi na następujące pytania:
– w jaki sposób ustawodawcy uzasadniają wprowadzone zmiany?
– czy istnieje szansa ponownej nowelizacji ustawy już bez wyżej wymienionych, szkodliwych zapisów?
– czy i w jaki sposób państwo zamierza umożliwić realizację oddolnych inicjatyw edukacyjnych lokalnych społeczności?
– czy można spodziewać się wznowienia dyskusji nad systemem edukacji i przeprowadzenia rzetelnych konsultacji społecznych w tej sprawie?
Z wyrazami szacunku